Na co dzień ich domem są hale sportowe na całym świecie, gdy przyszła wojna wzięli broń do ręki i poszli walczyć o swój kraj. Ukraińscy sportowcy rozgrywają najważniejsze zawody w swoim życiu.
Zbrodniczy atak Rosji pod dowództwem Władimira Putina na Ukrainę rozpoczął się 24 lutego o godzinie 4 rano. Żołnierze, cywile a wśród nich także sportowcy. Wszyscy oni postanowili zostać i walczyć. Nie z obowiązku, a z poczucia odpowiedzialności za swój kraj i swoje rodziny. Bokserzy, piłkarze, tenisiści, łyżwiarze i wielu innych.
- "Boję się zasnąć, bo mogę się już nigdy nie obudzić - przyznała dwukrotna mistrzyni Ukrainy w łyżwiarstwie figurowym, 19-letnia Anastasija Archypowa. - Przy spotkaniu z rosyjskim czołgiem już raz obroniliśmy nasz dom. Będę bronić honoru Ukrainy do końca” - przekazała w rozmowie z Przeglądem Sportowym.
Takich jak ona jest wielu więcej
Bracia Kliczko - działacze społeczni, od lat zdeklarowani patrioci. Witalij od 2014 roku pełni funkcję mera Kijowa. Władimir chociaż nie zajmuje się polityką, gdy tylko wybuchła wojna wraz z bratem zaciągnął się do armii, broniąc jednego z najbardziej atakowanych miast Ukrainy.
Ołeksandr Usyk - chociaż w dniu ataku przebywał za granicą, postanowił powrócić do ojczyzny i wziąć czynny udział w wojnie. Mistrz świata WBO, IBF, WBA oraz IBO zwrócił się do Rosjan za pośrednictwem mediów społecznościowych słowami: "Rosjanie. nie walczycie z naszym rządem, nie z naszą armią. Walczycie z naszymi ludźmi! Nie musicie nas uwalniać. Jesteśmy w domu, będziemy wolni, ponieważ to nasza ziemia. Wy przyszliście do nas, nie potrzebujemy was".
Wasyl Łomaczenko - dwukrotny mistrz olimpijski, mistrz świata, a także mistrz Europy w boksie również zgłosił się do wojsk obrony terytorialnej swojego rodzinnego miasta — Białogrodu nad Dniestrem.
Serhij Stachowski - ukraiński tenisista wyznał: "oczywiście, że chcę walczyć. To jedyny powód, dla którego wróciłem do rodzinnego Kijowa i wstąpiłem do rezerw. Nie mam doświadczenia z bronią, ale w razie czego myślę, że sobie poradzę".
Dmytro Pidruczny - biathlonista, olimpijczyk z Pekinu. Kilka dni temu zakończył zmagania na torze, teraz zaciągnął się do Gwardii Narodowej, aby stanąć w szranki z wrogiem. "Mój zespół i ja zostajemy na Ukrainie, by bronić naszych domów i rodzin przed rosyjską armią, która wtargnęła na Ukrainę 24 lutego" — napisał 30-latek na swoim profilu na Instagramie.
Jarosław Amosow - "Prawdopodobnie wielu pomyśli, że uciekłem, ukrywam się lub coś w tym stylu, ale tak nie jest. Zabrałem rodzinę w »bezpieczną strefę«. Teraz wróciłem i będę bronił tego kraju najlepiej jak potrafię, tym, co mam. Kocham ten kraj, nasz własny. Rosja przyszła do naszego domu i zaczęła wojnę. Wielu ludzi umiera, niewinni, kobiety i dzieci" - przyznał w nagraniu pięściarz, mistrz wagi półśredniej organizacji Bellator.
Nie tylko czynni sportowcy bronią Ukrainy. 56-letni Jurij Mykołajowycz Wernydub także powrócił do kraju, aby dołączyć do swoich rodaków. Jurij to były piłkarz, a obecnie trener zespołu Sheriffa Tyraspolu.
Bohaterowie nie umierają
Ludobójstwo jakiego dopuścił się Putin odbiera życie nie tylko żołnierzom, ale także cywilom. Mężczyznom, kobietom i dzieciom. Wśród nich są także sportowcy, którzy sami zdecydowali o powrocie do ojczyzny.
Stawili czoła oprawcy i ponieśli za to najwyższą cenę. W ostatnich dniach świat sportu pożegnał trójkę młodych zawodników.
Jewhen Małyszew
19-letni biathlonista zginął podczas pełnienia służby wojskowej w czasie obławy rosyjskich wojsk.
Witalij Sapyło
Broniąc ojczyzny zginął także piłkarz Karpaty Lwów - Witalij Sapyło. Był członkiem załogi czołgu. Zginął w walkach pod Kijowem. Miał zaledwie 21 lat.
Dima Martynenko
W samym Kijowie, w wyniku ataku bombowego zginął 25-letni piłkarz FK Hostomel. Pozostał w kraju wraz z mamą i 7-letnią siostrą. Matka piłkarza nie miała szans na przeżycie podobnie jak jej syn. Dziewczynka z ciężkimi obrażeniami głowy walczy o życie w szpitalu.
Wszystkie wymienione osoby zginęły z rąk rosyjskiego wojska.
źródło: Przegląd Sportowy, instagram, facebook