Ksiądz Daniel Galus, znany ze swoich kontrowersyjnych wypowiedzi, ponownie zaszokował sportowy świat. W mediach społecznościowych opublikował wpis nawołujący do zaprzestania praktykowania jogi. Nie jest to pierwszy głos ze strony kościoła katolickiego, który przestrzega przed tą formą aktywności fizycznej. Konflikt trwa od dłuższego czasu, podważając kompetencję i prawdomówność joginów, a jednocześnie wprowadzając w błąd opinię publiczną.
„Joga poprzez specjalne ułożenie ludzkiego ciała, kontrolowanie oddechu oraz powtarzanie mantr (…) ma na celu otwarcie czakr i odblokowanie energii kundalini. Energia uśpiona u podstawy kręgosłupa ma dzięki ćwiczeniom jogi wzrastać i przechodzić przez kolejno otwierane czakry, czyli siedem kolejnych miejsc w ciele, gdzie krzyżują się kanały energetyczne, i dojść aż do czubka głowy. W efekcie człowiek ma doznać eksplozji świadomości” - czytamy we wpisie księdza.
Daniel Galus dodatkowo nawołuje do wystrzegania się jogi, bo jak sam uważa:
„Celem jogi jest zmiana stanu świadomości, co w rzeczywistości oznacza stan transu, podczas którego człowiek staje się podatny na działanie demonów. Otwiera się on na złe moce, których działania nie jest w stanie przewidzieć ani kontrolować. Konsekwencją może być nawet opętanie człowieka przez złego ducha”.
To nie pierwszy tak kontrowersyjny apel ze strony kościoła. Równo rok temu, temat poruszyła siostra zakonna Michaela Pawlik, opierając swoje wywody na „dowodach naukowych”. Dominikanka przestrzega przed praktyką jogi, bo według niej zwiększa ona popęd seksualny. Niestety brak informacji czy Michaela Pawlik przywołuje swoje czy wyimaginowane doświadczenia. Niemniej jednak jej wykład obiegł cały świat.
„Według starożytnych wierzeń na dole kręgosłupa znajduje się wąż i jogin ma w taki sposób ćwiczyć, by go uaktywnić. Ten wąż się nazywa kundalini. (...) Kiedy jest większe podniecenie, które unerwia rejon łonowy, to pobudzają się gruczoły rozrodcze i wydzielanie hormonów: testosteronu i - u kobiet - estrogenu” - twierdzi zakonnica. Jej zdaniem jogin czuje "drogę podniecenia".
Badania wskazują jednak coś zgoła innego. Zbawienne właściwości dla osób zmagających się z depresją udowodnili naukowcy z Uniwersytetu w Bostonie. Ich zdaniem osoby z depresją, które regularne ćwiczą jogę, mają większe szanse na złagodzenie objawów i pokonanie choroby. Joga jest także polecana przez lekarzy w celu poprawy kondycji fizycznej - złagodzenia chorób i zwyrodnień kręgosłupa, a także profilaktycznie.
Jest też inny aspekt, który najwidoczniej uciekł części kościoła katolickiego. Joga wywodząca się z Indii nie jest religią. ”Joga jest częścią kultury indyjskiej, ale nie religii. Ma uniwersalne, ogólnoludzkie zastosowanie. Jest jak komputer wyprodukowany w odległej Japonii, przeznaczony do użytku przez wszystkich, niezależnie od miejsca zamieszkania” - tłumaczy Sławomir Bubicz, mgr psychologii, pionier jogi w Polsce, uczeń mistrza B.K.S. Iyengara. Założyciel i dyrektor programowy Akademii Hatha-Jogi w Warszawie.
Sławomir Bubicz pytany o związek jogi z religią, tłumaczy:
W swojej trzydziestoletniej pracy nauczyciela jogi poznałem wiele osób, które dzięki tej praktyce znacznie pogłębiły, lepiej zrozumiały i bardziej doceniły swoją chrześcijańską wiarę, jej prawdy i święte księgi. Stało się tak, gdyż joga zwiększa fizyczną, etyczną, psychiczną i duchową moc, dzięki której człowiek staje się prostolinijny, niezależny, czysty, otwarty i pełen pokory.
Należy też dodać, że wielu księży praktykuje jogę, aby przygotować się i wyciszyć do modlitwy. A jednym z bardziej znanych joginów był, uznany przez kościół za świętego, Tomasz z Akwinu.
źródło: materiały prasowe
foto: cda