POLSKI FITNESS – jedna z większych przygód mojego życia! Inka Szymanski cz. I

POLSKI FITNESS – jedna z większych przygód mojego życia! Inka Szymanski cz. I

Pierwsza Konwencja Fitness w Polsce, przełom w polskim fitnessie!

11 maja 1996

Jedź do twojej Polski, bo jak nie ty, to my tam pojedziemy!!!

Usłyszałam te słowa od swoich zagranicznych kolegów prezenterów i dało mi to do myślenia! Właściwie, dlaczego to oni, obcokrajowcy, mieliby jechać do mojego kraju, żeby pokazać światowy fitness. Mieszkałam już wtedy od wielu lat we Francji, byłam cenionym instruktorem i zaczęłam występować na międzynarodowych konwencjach fitness. Czułam się na siłach podołać temu zadaniu.... OK, pojadę, postanowiłam!

Pierwsza polska konwencja zorganizowana została z mojej inicjatywy, przez pracowników naukowych Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie, mgr Żywillę Brańską i prof. Andrzeja Kosmola. Odbyła się 11 maja 1996 roku w hali sportowej warszawskiej AWF. Uczestniczyło w niej ok. 150 instruktorów z całej Polski. Wystąpiłam w niej wraz z moim gościem - Waynem Wilsonem z USA. Wayne przeprowadził dwie lekcje stepu, ja dwie lekcje hilo oraz workshop hilo, podczas którego już wtedy zwróciłam uwagę na konieczność nauczania choreografii. Dla wszystkich obecnych na konwencji instruktorów (wśród nich byli ci, którzy rozpoczęli po tej konwencji cykl szkoleń ze mną i których nazwiska są dziś znane w polskim fitnessie) było to pierwsze spotkanie ze światowym fitnessem i do tego teoria przekazywana była w języku polskim. Jak wiemy w latach 80. Polska znajdowała się za żelazną kurtyną, wyjazd z niej był utrudniony i nauka języków obcych na zupełnie innym poziomie, niż dziś. Przyjazd mój i pierwsza konwencja, otworzyły polskim instruktorom oczy na fitness, który oczywiście rozwijał się już powoli w Polsce, jednak wszelkie nowinki ze świata były zazdrośnie strzeżone przez tych nielicznych, którzy mieli okazje wyjechać na szkolenia zagraniczne. Wiele osób na konwencji ćwiczyło w baletkach, co świadczyło o tym, że podstawowe kroki fitnessu nie były jeszcze im znane. Nam, prowadzącym udało się przeprowadzić wiele kombinacji, tylko dlatego, że były proste.
Pierwsza konwencja zaowocowała pierwszymi moimi szkoleniami i pierwszymi dyplomami APF INSTRUCTOR, a przez to, spowodowała błyskawiczny wzrost poziomu zawodowego polskich instruktorów. Wraz z powstaniem pierwszej szkoły fitness – INKA SZYMANSKI FITNESS SCHOOL możemy mówić o początku ery profesjonalizmu w polskim fitnessie.


Początki światowego fitnessu w Polsce




Żeby nawet pobieżnie prześledzić dzieje fitnessu w Polsce, należałoby najpierw rozróżnić dwa podstawowe pojęcia: aerobik i fitness. Aerobik powstał w USA w latach 60. XX wieku. Jego propagatorką była popularna wówczas aktorka Jane Fonda i głównie dzięki niej zrobił na świecie oszałamiającą wprost karierę. W Polsce rozwinął się pod sam koniec lat 70-tych. 

W czasie, kiedy aerobik mocno rozwijał się w zamkniętej za żelazną kurtyną Polsce, na świecie pojawiło się i rozpowszechniło wraz z masowo powstającymi klubami, propagującymi sport i zdrowy styl życia, nowe słowo – fitness.

Fitness jako masowa aktywność fizyczna, zasadniczo różni się od aerobiku. W efekcie licznych badań naukowych nad reakcją układu ruchowego osoby ćwiczącej na przeciążenie wynikające z niekontrolowanej ilości biegu i skoków w miejscu (aerobik), wprowadzona została do zajęć choreografia. Był to punkt zwrotny w rozwoju tej aktywności sportowej dla wszystkich. Narzucenie zajęciom struktury choreograficznej nakładało bowiem na osobę prowadzącą obowiązek stosowania procesu dydaktycznego, czyli umiejętności uczenia choreografii bez zatrzymania grupy ćwiczącej. Kończyło się wspólne, radosne skakanie przed lustrem, w rytm nie zawsze odpowiednio dobranej muzyki, a zaczynała era wykształconego instruktora, spełniającego wobec osób ćwiczących funkcję edukacyjną.
Wprowadzenie do zajęć aerobowych choreografii oraz procesu nauczania jej dla zapewnienia oczekiwanych efektów fizjologicznych lekcji, możemy uznać za koniec aerobiku i początek przemyślanej pod wieloma względami ingerencji w funkcjonowanie ludzkiego organizmu, o jakiej można mówić w przypadku nowoczesnych zajęć fitness.

Przed pierwszą konwencją fitness, polscy amatorzy zdrowego stylu życia mogli zaobserwować pojedyncze oznaki, zbliżającej się nowej ideologii. Były to programy fitnessowe na kanale Eurosport, czy próby ich naśladowania w polskiej telewizji oraz pierwsze próby wprowadzania najprostszej choreografii w klubach. Pod koniec lat 80. pojawiły się w warszawskich klubach pierwsze stepy. Nie stosowano w lekcjach ani procesu dydaktycznego, ani nauki techniki. Instruktor pokazywał kroki, uczestnicy zajęć starali się z lepszym lub gorszym skutkiem je naśladować.

Należy pamiętać, że w roku 1996 światowe nowości w związku z utrudnionymi wyjazdami na Zachód oraz bariera językowa, przedostawały się do Polski z dużym trudem.

Prawdziwy światowy fitness zobaczyli więc instruktorzy z całej Polski w czasie wspomnianej już pierwszej konwencji, Po raz pierwszy polscy miłośnicy ćwiczenia przy muzyce, zetknęli się z wiedzą na temat fitnessu, przekazywaną przeze mnie - zachodniego profesjonalistę i to w rodzimym języku. Pierwsza konwencja okazała się wielkim i brzemiennym w skutki wydarzeniem dla spragnionych wiedzy polskich instruktorów, którzy nareszcie mieli okazję poznania nowych trendów w światowym fitnessie. Dla rozwijającego się polskiego fitnessu był to milowy krok do przodu, tak jeśli chodzi o zrozumienie konieczności stosowania choreografii w lekcji, jak i umiejętność jej nauczania. Konwencja ta zachwyciła polskich instruktorów, co sprawiło, ze poczułam się w Polsce potrzebna. Szybko podjęłam decyzję poświęcenia się pracy nad rozwojem fitnessu w moim kraju. Oczywiście wiązało się to z rezygnacją z pracy we Francji oraz wielu występów zagranicznych, ale nie żałuje swojej decyzji. W światowym fitnessie tylko uczestniczyłam, polski pomagałam tworzyć.

Nie jest moją zasługą, że mamy teraz kluby równie piękne, albo piękniejsze niż na Zachodzie, z infrastrukturą do pozazdroszczenia w każdej ze stolic Europy. Ale kadra pracująca w nich, która przez wiele lat dystansowała kadrę europejską pod względem profesjonalizmu, to w olbrzymim stopniu efekt mojej działalności szkoleniowej.


Pierwsza w Polsce Szkoła Fitness – INKA SZYMANSKI FITNESS SCHOOL

Założenie jej było odpowiedzią na zapotrzebowanie polskich instruktorów spragnionych nowości niedostępnych jeszcze w Polsce. Po pierwszej konwencji, w maju 1996, wielu z nich, zafascynowanych, ambitnych i zdeterminowanych, odbywało podróż do Francji, aby uczyć się ode mnie światowego fitnessu.
Nie od razu szkoła moja pomyślana została jako edukacja na kilku poziomach. Zaczęłam od pięciodniowych szkoleń w klubie, w którym pracowałam we Francji. Właściciel klubu – Jean-Pierre Crenes, wspaniały człowiek, pozwolił mi na organizowanie szkoleń i oddał nawet dwa duże pokoje na pietrze budynku, które wyposażył tak, żeby mogli mieszkać w nich gratis ich polscy uczestnicy. Początkowo szkolenie trwało 5 dni, ale nie było żadnych ograniczeń godzinowych. Czasami kończyliśmy o 2.00 albo i 3.00 w nocy. Ponieważ mieszkałam 60 km od klubu, zaczynaliśmy o 11.00 :)
W latach 1996-1999 przyjechało do mnie w małych 5-8 osobowych grupach około 100 polskich instruktorów, z których wielu kontynuowało moje szkolenia później.
Popularność moich szkoleń wciąż rosła. Powodowana pasją do zawodu i chęcią tworzenia w moim kraju fitnessu lepszego niż ten na Zachodzie, w 2000 roku postanowiłam przenieść moją szkołę do Polski. Dodając do oferty szkolenia BASIC i wydłużając szkolenie APF INSTRUCTOR do trzech weekendów, współpracując z największymi warszawskimi klubami, stworzyłam podstawy ISFSTo w warszawskim klubie Fit&Fun, w którym w roku 2000 pełniłam funkcje instruktora i menedżera, rozpoczęła swoją działalność INKA SZYMANSKI FITNESS SCHOOL.

Dyplom APF INSTRUCTOR

Był marzeniem wielu ambitnych instruktorów, spełnieniem ich oczekiwań odnośnie zawodowego poziomu zaakceptowanego przez cenionego profesjonalistę –Inke Szymanski. Dyplom APF był wtedy i pozostał, świadectwem wysokiego poziomu i powodem do dumy posiadającego go instruktora.
Dyplom APF INSTRUCTOR przyznawałam po odbyciu kilkuweekendowego szkolenia, rozłożonego na przestrzeni 1 roku i zakończonego egzaminem. Bardzo trudno było go zdać, wymagania moje były ogromne. Ci, którzy otrzymali dyplom, prezentowali najwyższy europejski poziom. Począwszy od wymaganej przeze mnie perfekcyjnej techniki, poprzez potencjał fizyczny, muzykalność, kreatywność, aż do precyzyjnej umiejętności uczenia choreografii zarówno podczas lekcji w klubie, jak na konwencji, posiadali oni wszystkie zalety instruktora międzynarodowej klasy.

Cykl szkoleń HIGH LEVEL, nazywany był przez media, wyższymi studiami w fitnessie. Ukończyło około 800 polskich instruktorów.
Osiągnięcia Szkoły są niepodważalne. Wyszli z niej najlepsi polscy instruktorzy, a lista APF INSTRUCTORS liczy dziś 134 nazwiska. Każde nazwisko to doskonały profesjonalista na europejskim poziomie, świadczący o polskim szkolnictwie fitness.
Usłyszałam kiedyś od właściciela znanego klubu fitness: Inka, jeśli zgłasza się do mnie instruktor z twoim dyplomem, nie sprawdzam go...... Podaję mu klucz od szatni i godzinę, o której zaczyna zajęcia.

Wszystkie szkolenia ISFS oparte były na moich własnych programach autorskich, a moje nowatorskie i rewolucyjne, a czasem być może kontrowersyjne metody, ewoluujące wraz z fitnessem i dostosowywane do wciąż zmieniającego się zapotrzebowania oraz rosnącego poziomu zgłaszających się na szkolenia kandydatów, spowodowały wzrost świadomości polskich instruktorów i podniesienie ich poziomu zawodowego.
Inka Szymanski Fitness School prowadziła swoich uczniów do sukcesu. Ten sukces to wystąpienie na scenie jako prezenter w Polsce, a potem za granicą, lecz przede wszystkim bycie świetnym instruktorem, świadomym roli, jaką odgrywa on w pracy z człowiekiem.

Od samego początku mojej pracy dla polskiego fitnessu, dawałam do zrozumienia, że jedno szkolenie N I E W Y S T A R C Z Y, żeby właściwie spełniać funkcje instruktora dbającego o fizyczny rozwój człowieka. Zajęcia fitness to ingerencja w ludzki organizm, nieskończenie skomplikowany. Sama ukończyłam AWF, wtedy, gdy na egzaminie wstępnym było 17 kandydatów na jedno miejsce, potem dziesiątki szkoleń w całej Europie, zanim ośmieliłam się uczyć innych. Prawie każdy weekend to była podróż do Paryża, Rzymu, Brukseli; Monachium, Barcelony, Genewy. Przed pierwszym szkoleniem, które miałam poprowadzić, nie spałam całą noc zastanawiając się, czy na pewno jestem predestynowana do tego, aby uczyć innych.........

I dlatego załamuje mnie fakt, że dzisiaj, po jednym weekendowym szkoleniu prowadzi się zajęcia, nie rozumiejąc za bardzo swojej roli i deprecjonując zawód, w którym się pracuje. Przyczyną jest zapewne tendencja do zatrudniania ludzi, którym niewiele się płaci. Taki człowiek ma problem z zainwestowaniem dużej sumy pieniędzy (szkolenie kosztują), po to by potem zarobić 30 zł za godzinę, bez większej nadziei, że zarobi więcej, jeśli będzie się szkolił. No i nie rozumiem osób, które z nikłą wiedzą kreują się na szkoleniowców, licząc chyba na to, że zawsze znajda się ludzie, którzy wiedzą jeszcze mniej niż oni.


Konwencje ISFS


50 międzynarodowych i jeszcze więcej polskich w ciągu 25 lat..... Na konwencje międzynarodowe zapraszałam wyłącznie prezenterów, których znałam, oglądałam na scenie i wiedziałam, że są doskonali pod względem techniki i umiejętności uczenia. Dzięki mnie przyjechało ich do Polski z całego świata kilkudziesięciu. Kosztowało mnie to dużo, ale warto było!

Gdy obudziła się konkurencja i konwencje o różnym poziomie zaczęły się mnożyć w Polsce, wymyślałam coraz to inne, żeby przyciągnąć fanów do mojego fitnessu. Pierwsza konwencja mikołajkowa, pierwsza konwencja walentynkowa, konwencje plenerowe (na dziedzińcu hotelu TWINS 1999 , Kraków 2003 i Dolomity 20005). Pierwsza konwencja nocna w klubie Saturn i Halloween w S4. Nie wspomnę o organizowanych co roku przez 7 lat profesjonalnych maratonach fitness.
Zakładając, że konwencje są istotnym elementem kształcenia, organizowałam rocznie kilka, w tym dwie międzynarodowe. Niektórzy do dziś myślą, ze robiłam to dla pieniędzy. Hm.....myślę, że tych pieniędzy straciłam tyle, że gdybym nie zarabiała na szkoleniach i czasem nie dokładała z własnej kieszeni, nie udałoby się zrealizować mojego projektu i zarazem marzenia. 

Robiłam to z miłości i szacunku do zawodu, który wykonywałam, pragnąc, aby fitness w Polsce był jak najlepszy. Także z szacunku dla człowieka, który z niego miał korzystać.

Poza tym dawałam moim najlepszym uczniom możliwość zaprezentowania się na scenie i doskonalenia talentu i umiejętności na najwyższym poziomie. Po ukończeniu wieloetapowej edukacji w ISFS, mogli oni kontynuować program szkoleniowy, ewoluując pod moim kierunkiem na scenie. Opuszczali wszyscy ISFS jako pełnowartościowi prezenterzy. Monika Jaworska, Nasser NajiPawel Oracz, Mariusz Czajkowski, Tomasz Kostro, Kasia Zaklikowska, Arkadiusz Dziadowicz........i wielu, wielu innych.......Międzynarodowi prezenterzy, szkoleniowcy, świetni prezenterzy i nauczyciele, większość natychmiast przechwycona przez powstające po roku 2000 konkurencyjne szkoły i organizacje. Czy nie świadczy to najdobitniej o poziomie nauczania w ISFS?

 


Drukuj   E-mail