Trening EMS czyli elektrostymulacji mięśniowej zagościł w Polsce kilka lat temu, jednak dopiero teraz przeżywa największy rozkwit. Czy to biznes warty uwagi, czy można na nim dobrze zarobić i dlaczego większość uważa, że pandemia wsparła rozwój tej branży? Porozmawialiśmy na ten temat z Marcinem Andrysiakiem, właścicielem studia franczyzowego Dream Body EMS w Łodzi.
Panie Marcinie, zanim przejdziemy do pytań o pieniądze, dla wielu kluczowych w biznesie, w jaki sposób Pan trafił do tej branży?
Swoje studio otworzyłem w 2019r. W tym czasie szukałem biznesu dla siebie. Marzyłem o własnej siłowni, jako były pracownik fitness klubu i sportowiec, jednak inwestycja przerosła moje możliwości finansowe na tamten czas. Zdecydowałem się poszukać innowacyjnego biznesu na mniejszą skalę i tak trafiłem na EMS. Temat mnie mocno zaciekawił. Początkowo wypróbowałem jego skuteczność na sobie i będąc zadowolonym z efektów postanowiłem zainwestować w tę branżę.
Dlaczego franczyza, a nie własny biznes budowany od zera?
Nie miałem doświadczenia w treningach EMS. Potrzebowałem kogoś, kto mi pokaże od czego zacząć. Przedstawi rynek od podstaw. Jak się reklamować, gdzie i jak pozyskiwać klientów. Chciałem, żeby ktoś mnie wdrożył i przeprowadził przez ten proces. Przeglądałem różne oferty mówiąc szczerze, ale zdecydowałem się na Dream Body EMS, bo jest to firma z Łodzi, tak samo jak ja. To bardzo mi ułatwiło start, bo cokolwiek się działo, to praktycznie w pół godziny mogliśmy się spotkać.
Co więcej był to czas kiedy również Dream Body się mocno rozwijał i chciałem być z tą marką od początku, jako jeden z pierwszych franczyzobiorców.
Dzisiaj ma Pan już wiedzę i doświadczenie. Co wyróżnia Pana studio?
Mówiąc skromnie lub nieskromnie to trener jest tym czynnikiem, który wyróżnia studio. Sprzęt jest wszędzie prawie taki sam. Mnie się udaje, że w moim studiu jest cały czas dużo ludzi. Nawet nie trzeba specjalnie szukać i namawiać kogoś na trening. Nawet nie miałbym na to czasu, bo sam jestem trenerem, więc ciężko byłoby mi wyjść do ludzi, postawić stoisko i zapraszać klientów. Przychodzi do mnie dużo nowych osób, bardzo dużo jest stałych i najlepiej w tym biznesie sprawdza się tak zwana poczta pantoflowa. Dobrze mi się rozmawia z klientami, więc jedna osoba powie drugiej i tak to w sumie wygląda cały czas. Co więcej, klienci do nas często wracają lub zostają na dłużej, ponieważ nie oferujemy jedynie określonej liczby treningów w ciągu miesiąca. Jest to kompleksowa opieka trenerska przez cały miesiąc lub dłużej. W swobodnej atmosferze można porozmawiać o wszystkim i o niczym. Kontakt z trenerem jest cały czas, więc klienci czują, że są dla nas ważni, a my robimy wszystko, żeby tak naprawdę było.
Kto najczęściej korzysta z treningów? Czy jest jakiś wspólny mianownik grupy docelowej?
Wspólny mianownik to po prostu ludzie mocno zapracowani, zabiegani. Nie widzę podziału na osoby młodsze i starsze lub kobiety i mężczyzn. Sprawdza się natomiast to, co wyróżnia trening EMS czyli oszczędność czasu, bo na jeden trening przeznaczamy 20 minut.
Jak poradziliście sobie w czasie lockdownu?
Mieliśmy to szczęście, że studia EMS mogły, za wyjątkiem krótkiej przerwy, działać niemal cały czas, z racji usługi jeden na jeden z klientem. Dodatkowo, sieć Dream Body EMS korzysta wyłącznie z bezprzewodowych urządzeń, co pozwala na realizację treningu w domu klienta czy w firmie lub w dowolnym innym miejscu.
System mobilny na stałe poszerzy ofertę mojego studia. Wkrótce dołączy do mnie drugi trener, abyśmy mogli podwoić liczbę treningów. Gdy jeden z nas będzie w studiu, drugi będzie realizował trening u klienta. Klienci będą mogli także wybierać kiedy chcą ćwiczyć u nas, a kiedy potrzebują, aby do nich przyjechać. Dla nich to dodatkowa oszczędność czasu i wygoda, a dla nas możliwość zwiększenia przychodów.
Wiele osób z branży mówi, że pandemia pomogła studiom EMS, zgadza się Pan z tym?
Przez pandemię więcej osób dowiedziało się o istnieniu treningu z wykorzystaniem elektrostymulacji mięśniowej. Ludzie szukali alternatywy, gdy kluby fitness zostały zamknięte i tak trafiali do nas. Gdy nasza mobilność została ograniczona, każdy marzył, aby chociaż na chwilę wyjść z domu. Mieliśmy to szczęście, że mogliśmy w tym czasie działać. Wiele osób nadal nie zna lub nie rozumie zastosowania treningu EMS, więc rynek będzie się nadal rozwijał.
Jaką widzi Pan dla siebie przyszłość?
Nie planuję zmienić branży. Z właścicielem sieci jesteśmy praktycznie na stopie koleżeństwa i chciałbym pomóc firmie rozwijać się. Szukamy różnych alternatyw na wzmocnienie naszej współpracy. Dołączenie do Dream Body daje bardzo szybki zwrot inwestycji, a sama branża jest bardzo „pocieszna”, mówiąc kolokwialnie. Jednak trzeba podkreślić to biznes dla osób, którzy lubią kontakt z innymi. W obecnym czasie nie jest też trudno o klientów, bo ludzie zrozumieli jaką wartość daje aktywność fizyczna i sami przychodzą do studia. Nie jesteśmy przedstawicielami handlowymi, nie musimy nic nikomu „sprzedawać”. Oferujemy usługi, które dają nieocenioną wartość. Ludzie chcą coś zmienić, a my im dajemy tę sposobność, więc zarówno jedna, jak i druga strona jest zadowolona.