Po 300 kontrolach siłownia wygrywa sądową batalię!

Po 300 kontrolach siłownia wygrywa sądową batalię!

Ponad 300 kontroli, ponad 100 spraw sądowych, a do tego kara administracyjna 10 tysięcy złotych. Tak wyglądało ostatnie sześć miesięcy właściciela dwóch siłowni Inverno Fitness Club zlokalizowanych w Skierniewicach.

Na podstawie wydawanych przez Radę Ministrów rozporządzeń, branża fitness zamarła na wiele miesięcy. To zrodziło bunt nie tylko przedsiębiorców, ale także klientów. Ostatecznie znalazło się rozwiązanie. Podali je sami rządzący, za co później to kluby poniosły ogromną cenę. Przepisy wprowadzone przez rząd zezwoliły obiektom sportowym takim jak siłownie i kluby fitness przyjmować zawodowych sportowców. Mieli oni się legitymować odpowiednimi dokumentami, w celu wejścia do obiektów. Tak też kluby zaczęły działać, deklarując i sprawdzając poszczególnych klientów.

300 kontroli przeprowadzonych w dwóch lokalizacjach

Im więcej miejsc powróciło do działalności w obrębie przepisów jakie wówczas funkcjonowały, tym bardziej nasilały się kontrole ze strony sanepidu, policji, a na końcu wojska. Wspomniany operator Inverno Fitness Club w dwóch swoich lokalizacjach miał ich łącznie ponad 300!

„To był dla nas bardzo trudny czas. Wiele stresu, nerwów i nieprzespanych nocy. Kilka kontroli dziennie, przesłuchania i tłumaczenia. A my spełnialiśmy wszystkie wymagania odpowiednich rozporządzeń, które zmieniały się niemal z dnia na dzień” – mówił Michał Nicia, właściciel obiektów.

Jakby tego było mało, kontrole zaczęły się na siebie nakładać. Absurd gonił absurd. A kolejne wizyty służb kończyły się w sądzie w związku z naruszeniem treści art. 116§1a kodeksu wkroczeń, czyli nieprzestrzegania przepisów epidemicznych.

„Według naszej wiedzy skierowanych zostało do Sądu ponad 40 wniosków o ukaranie dotyczących przeszło 100 kontroli. Dotychczas wszystkie postępowania zostały umorzone. Sąd uznał bowiem, iż w związku ze zmianą przepisów i możliwością w chwili obecnej prowadzenia siłowni, nie ma podstaw do ukarania mojego klienta. Sąd podzielał również podniesioną przeze mnie argumentację, iż rozporządzenia są niezgodne z konstytucją” – komentuje sprawę mec. Agnieszka Nicia-Pelczarska.

Kolejne miesiące walki

„Jednocześnie toczyły się również postępowania administracyjne. Mój klient prowadził przez cały czas siłownię, aż do momentu w którym Sanepid doręczył mu decyzję o zakazie prowadzenia działalności. Od decyzji tej odwołaliśmy się już kolejnego dnia. Aktualnie sprawa toczy się przed Wojewódzkim Sądem Administracyjnym. Dodatkowo na mojego klienta nałożono karę pieniężną w wysokości 10 tys. zł przez Sanepid w związku z łamaniem obostrzeń, ale i to postępowanie zostało umorzone, a kara uchylona” – dodała mecenas Nicia-Pelczerska.

To nie koniec sądowych batalii operatora. Przed nim i jego prawnikami około sześciu kolejnych miesięcy w sądach, do których trafiło kilkadziesiąt następnych spraw. Niezliczona ilość przygotowywania pism i dni spędzonych w sądowych ławach. Przedsiębiorca jest jednak dobrej myśli, jak mówi mec. Nicia-Pelczerska „póki co prawo jest po naszej stronie”.


Drukuj   E-mail